Rozdział 8

Tego dnia miałam iść do szkoły. Musiałam dostać plan lekcji i listę potrzebnych książek. Ale to wszystko w szkole. Tata zawiózł mnie do szkoły. Podczas jazdy opowiedział mi o depresji mamy. Jak dla mnie to nie była depresja.
Gdy weszłam do szkoły ,pierwsze wrażenie ,to było : WOW!
Było tam dużo korytarzy i szafek . Wszystkie ściany były kremowe i nieskazitelnie czyste.
Poszłam w kierunku korytarza i zatrzymałam się koło gabinetu dyrektora. Weszłam.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry. Słucham. O co chodzi ?-dyrektorka uśmiechnęła się do mnie
-Jestem tu nowa.
-Niech zgadnę. Emily Clark ?
-Tak. Tak,to ja.
-Usiądź.
Usiadłam. Tymczasem ona grzebała coś w papierach. W końcu wyjęła mały stosik kartek i zaczęła je przerzucać. Znalazła tą odpowiednią.
-To są kartki. Na jednej jest twój plan. Na drugiej jest zbiór książek ,które musisz kupić.-znów się uśmiechnęła.
Odwzajemniłam. Spojrzałam na kartkę . Według planu teraz miałam matematykę. Uff...na szczęście.
Była ona w sali nr 7.
Pozostało jeszcze jedno pytanie. Powiedziałam je na głos jak głupia.
-Która jestem w dzienniku? No i gdzie będę siedzieć?
-Myślę ,że jesteś w dzienniku...chyba trzecia.
-Aha. W takim razie będę iść na lekcje. Do widzenia ,dziękuję.
Wyszłam i skierowałam się do sali. Otworzyłam drzwi. Trwały lekcje.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry. Jestem nowa.
-Rozumiem. Usiądź koło...
-No zobaczymy na kogo wypadnie-pomyślałam.
Rozejrzałam się. Było tylko jedno miejsce. Koło jakiegoś chłopaka ,który jakoś nie był zainteresowany lekcją. Patrzył się w okno i myślał.
-Usiądź koło Jeremy'iego.
Chłopak się obudził i spojrzał na mnie. Nie wiem dlaczego ,ale gapił się tak na mnie dość długo. Przecież byłam normalnie ubrana. O co mu chodziło ? Nie wiem.
-Dobrze. -odpowiedziałam i usiadłam koło chłopaka.
Ten nic nie powiedział. Ja tylko westchnęłam.
-Hej. Mogę zajrzeć do książek?
Chłopak podsunął mi nieotwierany podręcznik. Był jeszcze w folii.
-Ja pierdolę-pomyślałam-Z kim ja siedzę...
Po matematyce mieliśmy angielski. Eee..też prościzna. Straszna.
Tym razem nie siedziałam z Jeremy'm ,tylko z...Sidney. Była bardzo miła. Po całej godzinie rozmowy bardzo się zżyłyśmy. Jest fantastyczna. Jest zupełnie jak Marie. Jakby były siostrami. Powaga.
     Po skończonych lekcjach pojechałam autobusem do domu. Nasza rodzinna rozmowa ,jak zwykle była bardzo ''rodzinna''. Sarkazm..oczywiście. Tak ,czy inaczej ,po obiedzie pojechałam z tatą po podręczniki i zeszyty. Przy okazji przypadkowo spotkałam Daniela. Najpierw mnie przytulił ,a później gadaliśmy ,podczas gdy mój tata wszedł do sklepu z perfumami (-.-).
-Co u ciebie?-Daniel.
-No dobrze ,a u ciebie ? Jak się trzymasz ?
-Okej. Jak zawsze -wyszczerzył się.-Patrz ! Justin Bieber !
Daniel wziął mnie za rękę i szybko biegliśmy w stronę śrubokrętów (XD). Nagle mówi:
-Tam stoi!
-Gdzie?-odpowiedziałam znudzona.
-Patrz tam !
Obróciłam się dookoła. Nikogo nie było. Daniela też nie. Wrobił mnie debil jeden. Najpierw wołałam z pięćdziesiąt razy ''Daniel!''. Później poszłam w stronę kas. Tylko gdzie są kurwa kasy ?!
Znów się obróciłam. Daniel stał dokładnie przede mną .
-Widziałaś go ?!-zapytał głupio ucieszony.

_____________________________________
Dzięki za komentarz Mary <3 :) . Jutro następny. Mam nadzieję.
DO JUTRA ! KOCHAM WAS :*

Komentarze

  1. Spoko fajny rozdział D

    OdpowiedzUsuń
  2. Z reguły nie pisze komentarzy, ale pisze, zebyś wiedziała ze czytam : ). < 333333333333


    lostlove

    OdpowiedzUsuń
  3. Spoks ;) czekam już na następny

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 44

Rozdział 40

Rozdział 42