Rozdział 5
Miałam jakiś dziwny sen. Szybowałam na niebie. Widziałam całą ziemię. Potem szybko leciałam w dół. jakbym zaraz miała wbić się w ziemię. Ale nie. Nagle moje skrzydła zamieniły się w kopyta. Byłam zwinnym koniem ,o czarnej maści. Blee...Przeszedł mnie dreszcz. Nie cierpię koni. Zatrzymałam się przy wodospadzie ,który spadał tak cicho ,że nie było go słychać. Weszłam po samą głowę. Znowu przemiana. Tym razem ryba. Widziałam wszystko pod wodą. To było piękne...Ktoś krzyknął: -Emily! Otworzyłam oczy.Byłam człowiekiem. Sen zniknął. Nikogo nie było.Ani obok mnie ,ani nade mną. Wstałam. Krople potu spływały mi po czole. Moje ręce drżały.Ale dlaczego? Postanowiłam skierować się do pokoju rodziców. Weszłam. Smacznie spali. A więc kto mnie wołał. A może to Daniel? Wyszłam do ogrodu ,jak głupia. Nikogo nie było. Było ciemno. Gwiazdy świeciły jasno. Gdzieś dalej dało się zobaczyć blask księżyca. Wróciłam do domu . Weszłam do pokoju i położyłam się do łóżka. Momentalnie zasnęłam...