Posty

Wyświetlanie postów z kwietnia 25, 2013

Rozdział 42

To wszystko zadziało się tak szybko. Za szybko... Klęcząc nad nim płakałam. Wciąż płakałam. Płakałam bez końca. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową. -Będzie dobrze. Zobaczysz ,będzie dobrze.-mówiłam do niego. Leżał nieprzytomny. Max przybliżył się do Daniela. -Jeszcze raz go tkniesz,to nie wiem co ci zrobię.-spojrzałam na niego nienawistnie. Nic nie odpowiedział. Spojrzał w stronę Marie i wyszedł bez słowa.  Marie wzięła telefon i zadzwoniła po pogotowie. Ja jak idiotka trzymałam Daniela za rękę i mówiłam mu ,że z tego wyjdzie...Że będzie dobrze. * * *  Karetka przyjechała błyskawicznie. Ja patrząc jak zabierają Daniela płakałam. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić...Marie stała obok i objęła mnie ramieniem. -Nie płacz.-mówiła.-Nie płacz... -Co się ze mną dzieje?-szepnęłam przez łzy.-Marie,powiedz mi do cholery... * * * Położyłam się na łóżku. Marie zostawiła mnie samą. Sama o to poprosiłam. Nie mogłam przy niej się wygadać ,bo pewnie nawet nie odpowiedział...