Rozdział 12
Wróciłam do domu. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało...To nie możliwe. Z jednej strony to było takie słodkie ,z drugiej: JESTEM GŁUPIA!. Filip będzie teraz chciał się ze mną umawiać. Grr...A co ja powiem Danielowi? Ech...Co oni we mnie widzą ? Czemu mam tyle pytań ,a tak mało odpowiedzi ? I kolejne pytanie. Zwariuję..
Wezmę się w garść.
Weszłam do swojego pokoju. Było tak bardzo cicho. Nagle ktoś zasłonił mi oczy. Ten okropny zapach słodkich perfum...Blee. Skądś je kojarzę ,ale skąd ?
Odwróciłam się . Przede mną stała Mary.
-Mary ! -krzyknęłam.
Przytuliłyśmy się. Opowiadała mi ,jak jest w Londynie. Że nic się nie zmieniło i ogólnie jak jest w szkole.
Wiedziałam ,że w końcu się zapyta:
- I co ? Poznałaś jakiegoś przystojniaka ?-uśmiechnęła się.
Ja spoważniałam.
-Dwóch-zaczęłam.
-Pewnie nie wiesz ,którego wybrać ,co ? -westchnęła. -Widziałam tego Daniela. Fajne ciacho-poruszyła brwiami.
Zaczęłyśmy się śmiać. W końcu powiedziałam jej w czym rzecz.
-Daniel to mój najlepszy przyjaciel. Nigdy bym go nie zamieniła. Jest cudowny ,ale jako przyjaciel. Natomiast Filip jest boski. Czuję się przy nim zajebiście ,naprawdę. Tylko ,że Daniel się we mnie podkochuje. Powiedział mi to.
-Nie martw się. Jakby nie patrzeć ,to nas są dwie. -uśmiechnęła się promiennie.
Spojrzałam jej w oczy.
-Aha. Wiem co kombinujesz.
-No weź. Obiecuję ,że...-nie dokończyła. Przerwałam.
-Chcę tylko,żeby nadal był moim przyjacielem.
-Okej. Będzie -Mary uśmiechnęła się do mnie. Przytuliła mnie.
Nie wiem czemu ,rozpłakałam się. Łzy spływały mi jedna,za drugą. Próbowałam się opanować. Nagle zobaczyłam Daniela w drzwiach.
-Przepraszam. Twoja mama mnie wpuściła. Jak chcesz to sobie...-przerwałam mu. Wtuliłam się w niego ,tak mocno ,jak tylko mogłam. Przytulił mnie ciepło.
Marie przyglądała się temu. Daniel spojrzał na nią z uśmiechem. Ona odwzajemniła z blaskiem w oczach. Podobał jej się. Było widać.
-Co się stało ?-spytał Daniel.
-Nic.-wytarłam nos. -Już jest okej.
Daniel dziwnie się na mnie spojrzał. Najpierw wytrzeszczył oczy ,później otworzył usta.
-Podoba ci się ktoś ,ale to nie ja ,tak ? -opuścił głowę.
Jednocześnie spojrzałyśmy się na siebie. Ja i Mary.
-To nie tak. Posłuchaj mnie. Proszę. Ja po prostu...
Daniela już w drzwiach nie było.Zostałam sama z nią. Zaczęłam płakać znowu.
-Cholera !-krzyknęłam przez łzy.
Marie głaskała mnie po głowie mówiąc:
-Już cicho. Wszystko będzie dobrze.
Wyrwałam się z jej objęć. Zaczęłam biec w stronę Daniela.
-Czekaj -krzyczałam.-Stój!
Przebiegłam przez salon cała zapłakana. Rodzice patrzyli się na mnie z uwagą. Wzięłam kurtkę i wybiegłam. Daniel stał na środku.
-Czyli jednak? -szepnął.
-Będziesz zawsze moim najlepszym przyjacielem. Jesteś i byłeś,rozumiesz ? Ja nie jestem z nikim. Po prostu mi się podoba. Ty też mi się podobasz. Dlatego nie będę wybierać. Obaj będziecie moimi przyjaciółmi. Najlepszymi.
-Skoro ci się podobam,czemu nie możemy być razem?
-Nie jestem gotowa na związek. Jestem beznadziejna...nie rozumiesz ?
-No własnie kurwa nie rozumiem ! -wrzasnął.
Było cicho. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Jestem beznadziejna...przepraszam.-szepnęłam.
-Jeszcze raz tak powiesz ,to cię zabiję ,wiesz ?-podbiegł do mnie.
Odwróciłam się do niego.
-To zabij. Będzie lepiej.
-Dobrze...-Daniel przysunął się do mnie i pocałował. Trwało to długo. Bardzo długo. Ani ja nie przerwałam ,ani on.
-Może po tym ,zrozumiesz ,że nie jesteś beznadziejna...-oderwał się ode mnie.
Stałam w bezruchu ,on poszedł do domu. Ptaki przestały śpiewać,a słońce zachodziło. Nie mogłam być w bardziej beznadziejnej sytuacji...Zaczęło padać.
-A jednak,mogę być.-pomyślałam.
_______________________________
Sorry ,nie miałam weny. Ale jutro będzie lepszy XD Dzięki za wszystko.
Przepraszam ,że tak dużo się dzieje ,ale jakoś tak...a nie wiem.
Do jutra <3
Wezmę się w garść.
Weszłam do swojego pokoju. Było tak bardzo cicho. Nagle ktoś zasłonił mi oczy. Ten okropny zapach słodkich perfum...Blee. Skądś je kojarzę ,ale skąd ?
Odwróciłam się . Przede mną stała Mary.
-Mary ! -krzyknęłam.
Przytuliłyśmy się. Opowiadała mi ,jak jest w Londynie. Że nic się nie zmieniło i ogólnie jak jest w szkole.
Wiedziałam ,że w końcu się zapyta:
- I co ? Poznałaś jakiegoś przystojniaka ?-uśmiechnęła się.
Ja spoważniałam.
-Dwóch-zaczęłam.
-Pewnie nie wiesz ,którego wybrać ,co ? -westchnęła. -Widziałam tego Daniela. Fajne ciacho-poruszyła brwiami.
Zaczęłyśmy się śmiać. W końcu powiedziałam jej w czym rzecz.
-Daniel to mój najlepszy przyjaciel. Nigdy bym go nie zamieniła. Jest cudowny ,ale jako przyjaciel. Natomiast Filip jest boski. Czuję się przy nim zajebiście ,naprawdę. Tylko ,że Daniel się we mnie podkochuje. Powiedział mi to.
-Nie martw się. Jakby nie patrzeć ,to nas są dwie. -uśmiechnęła się promiennie.
Spojrzałam jej w oczy.
-Aha. Wiem co kombinujesz.
-No weź. Obiecuję ,że...-nie dokończyła. Przerwałam.
-Chcę tylko,żeby nadal był moim przyjacielem.
-Okej. Będzie -Mary uśmiechnęła się do mnie. Przytuliła mnie.
Nie wiem czemu ,rozpłakałam się. Łzy spływały mi jedna,za drugą. Próbowałam się opanować. Nagle zobaczyłam Daniela w drzwiach.
-Przepraszam. Twoja mama mnie wpuściła. Jak chcesz to sobie...-przerwałam mu. Wtuliłam się w niego ,tak mocno ,jak tylko mogłam. Przytulił mnie ciepło.
Marie przyglądała się temu. Daniel spojrzał na nią z uśmiechem. Ona odwzajemniła z blaskiem w oczach. Podobał jej się. Było widać.
-Co się stało ?-spytał Daniel.
-Nic.-wytarłam nos. -Już jest okej.
Daniel dziwnie się na mnie spojrzał. Najpierw wytrzeszczył oczy ,później otworzył usta.
-Podoba ci się ktoś ,ale to nie ja ,tak ? -opuścił głowę.
Jednocześnie spojrzałyśmy się na siebie. Ja i Mary.
-To nie tak. Posłuchaj mnie. Proszę. Ja po prostu...
Daniela już w drzwiach nie było.Zostałam sama z nią. Zaczęłam płakać znowu.
-Cholera !-krzyknęłam przez łzy.
Marie głaskała mnie po głowie mówiąc:
-Już cicho. Wszystko będzie dobrze.
Wyrwałam się z jej objęć. Zaczęłam biec w stronę Daniela.
-Czekaj -krzyczałam.-Stój!
Przebiegłam przez salon cała zapłakana. Rodzice patrzyli się na mnie z uwagą. Wzięłam kurtkę i wybiegłam. Daniel stał na środku.
-Czyli jednak? -szepnął.
-Będziesz zawsze moim najlepszym przyjacielem. Jesteś i byłeś,rozumiesz ? Ja nie jestem z nikim. Po prostu mi się podoba. Ty też mi się podobasz. Dlatego nie będę wybierać. Obaj będziecie moimi przyjaciółmi. Najlepszymi.
-Skoro ci się podobam,czemu nie możemy być razem?
-Nie jestem gotowa na związek. Jestem beznadziejna...nie rozumiesz ?
-No własnie kurwa nie rozumiem ! -wrzasnął.
Było cicho. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Jestem beznadziejna...przepraszam.-szepnęłam.
-Jeszcze raz tak powiesz ,to cię zabiję ,wiesz ?-podbiegł do mnie.
Odwróciłam się do niego.
-To zabij. Będzie lepiej.
-Dobrze...-Daniel przysunął się do mnie i pocałował. Trwało to długo. Bardzo długo. Ani ja nie przerwałam ,ani on.
-Może po tym ,zrozumiesz ,że nie jesteś beznadziejna...-oderwał się ode mnie.
Stałam w bezruchu ,on poszedł do domu. Ptaki przestały śpiewać,a słońce zachodziło. Nie mogłam być w bardziej beznadziejnej sytuacji...Zaczęło padać.
-A jednak,mogę być.-pomyślałam.
_______________________________
Sorry ,nie miałam weny. Ale jutro będzie lepszy XD Dzięki za wszystko.
Przepraszam ,że tak dużo się dzieje ,ale jakoś tak...a nie wiem.
Do jutra <3
Jejciu super! Fajnie że tak dużo się dzieje, właśnie :D!!!!
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział! : D
OdpowiedzUsuńlostlove
oł jea <3 czekam na wiecej , nie wstydz sie , pisz , super , ale za szybko ona sie dała .. xd po za tym ja bym nie uzywała "cholera i zajebiscie" :D powodzenia <3
OdpowiedzUsuń