Rozdział 19


Filip wyglądał na zdegustowanego.
-I co?-zapytałam.
Wskazał palcem za siebie. W drzwiach stał Daniel.
-No tak.-pomyślałam.-Nie dziwię się,że Filip jest TERAZ w złym humorze.
-Cześć.-Daniel zdjął buty i pocałował mnie na powitanie.Coś czułam,że robił to tylko na pokaz,spoglądając kątem oka na Filipa,który siedział obojętnie przy stole gapiąc się w okno.
-Cześć.-odpowiedziałam-Napijesz się czegoś?
-Nie. Przywiozłem dla ciebie czereśnie ,bo wiem,że lubisz.-podał mi worek wypełniony po brzegi moimi ulubionymi owocami.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Skąd wiedziałeś?
-Trudno nie zauważyć.-mruknął Filip.
Daniel skierował w niego swój lodowaty wzrok. Filip nawet się do niego nie odwrócił.
-To mój instynkt.-Daniel uśmiechnął się do mnie kontynuując przerwaną nam rozmowę.
-Chyba debila...-znowu mruknął Filip.
-Co powiedziałeś?-wykrzyknął Daniel.
Filip odwrócił się uśmiechając się sztucznie w stronę Daniela.
-Nic,nic. Nie będę wam przeszkadzał gołąbki!
-Odwal się Filip.
-Och! Jak ty brzydko mówisz! Niegrzeczny z ciebie chłopiec,niegrzeczny.-Filip pokręcił głową. Chciał tylko tego,by Daniel wyszedł z równowagi.-Ja myślałem,że ty jesteś grzeczniutki przy swojej dziewczynie,a ty taki jesteś!? Zawiodłeś mnie kochany! A wiesz co mówią..?
-Może czereśni?-chciałam jakoś przerwać tę rozmowę.-Wiesz Filip jakie pyszne?
Jednak nie udało mi się tego zrobić.
-Co mówią?-warknął Daniel.-Zaskocz mnie!
Filip zaśmiał się w głos.
-Uważasz,że nie można cię już zaskoczyć?-mówił przez śmiech.
-Ej ,a wiecie ,że Marie jest piosenkarką?-chciałam jakoś przerwać tą stresującą sytuację.
Filip odwrócił się w moją stronę.
-Ja mówię serio. Widziałam w gazecie. Z resztą właśnie miała mnie odwiedzić,a skoro już jesteście to może spędzimy dziś cały dzień razem,co?
-Że co?!-Filip się oburzył.-Mam spędzić z nim cały dzień?! Z tobą bardzo chętnie,ale z nim?! Chyba żartujesz Emily!
Daniel spojrzał na mnie błagalnie.
-Nie chcesz spędzić czasu z Marie?-spojrzałam na Filipa.
-No eeem...
-Oooj...chłopaczek nie wie jak dziewczynę poderwać...słodziutkie.-Daniel znowu zaatakował.
-Daniel!-spojrzałam na niego groźnie.-Błagam przestań!
-Uuuu! Ale ostra!-zaśmiał się Filip.-Chłopaku,ona ci życie zatru...
-Filip ,ty też do cholery! Zachowujcie się jak normalni ludzie,a nie jak pięciolatki. Poza tym takie przedrzeźnianie jest żałosne i dziecinne. Co wam dadzą kłótnie?
-Jest dużo zabawy.-Filip uśmiechnął się szyderczo.-I można cię odebrać temu mięczakowi.
-Co proszę?!-spojrzałam na Filipa krzywo. W Danielu już się gotowało.-O czym my rozmawiamy?!
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Teraz to we mnie zaczęło się gotować,gdy tylko pomyślałam o tym co widziałam na zdjęciach. Nie mogłam tylko zrozumieć czemu kłamała...
Podeszłam do drzwi i ostrożnie otworzyłam. Tym razem nie chciałam się wydzierać. A jeżeli to byli rodzice i dzwonili do drzwi bo nie mieli kluczy?
Niee...wiedziałam,że to ona. Chciałam się tylko upewnić otwierając. Tak to była ona. Stała w drzwiach uśmiechnięta i krzyknęła z radości.
-Emily! Przepraszam,ale nie mogłam się urwać ze...ze sklepu. Była straszna kolejka.-chciała mnie przytulić,ale ja cofnęłam się o krok.
-Cześć.-odparłam obojętnie.-Wejdź.
Marie zdjęła kurtkę.
-Coś się stało?-zapytała zatroskana.
-Owszem.-poszłam do kuchni. Ona podążyła za mną.
-Co jest?
Marie weszła do kuchni i zdziwiona popatrzyła na Filipa i Daniela,którzy gadali między sobą spokojnie.
-A tym co się stało,że tacy grzeczni?
Obaj odwrócili się w stronę Marie,ale tylko Filipowi zapaliły się iksryw oczach ,gdy na nią popatrzył.
-Dostaliśmy ochrzan.-uśmiechnął się Daniel.
-No tak. Nie dziwne. To w końcu Emily.-zaśmiała się sama do siebie Marie.
-Hahaha! Uśmiałam się po pachy! W końcu ty taka idealna jesteś. Przecież podrywanie każdego wolnego chłopaka to zaleta,mam rację?
Chłopcy spojrzeli na Marie. Marie zawstydzona spojrzała najpierw na chłopaków,później na mnie.
-Co? O co chodzi? Nie rozumiem. Jakiego chłopaka? Jakiego każdego?
Zamyśliłam się. Chłopcy nie spuszczali oczu z Marie.
-No tego na ławce. Na zdjęciach. Wiesz...na tej stronie gdzie piszą o samych SŁAWNYCH OSOBACH.
-Chwila. To o co ci chodzi? O chłopaków czy o to,że śpiewam?
-O obydwie rzeczy.
-To ty serio śpiewasz?-spytał Filip zaciekawiony.
-Tak,śpiewam. Ale po co miałam to mówić? To i tak bez sensu. Nic by to nie zmieniło. Z resztą wolałam ci nie mówić. Od razu byś ze mną wychodziła na miasto tylko po to,żeby się pokazać ze sławną osobą.
Odwróciłam się do niej skrzywiona.
-Że co? Nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła.
-I tak wolałam ci nie...
-Dobra,już wiem co o mnie myślisz,dzięki. Marie czy ty się przypadkiem nie spóźnisz na randkę z Max'em? Z tego co czytałam na stronie,na której o tobie pisali,to dzisiaj mieliście iść na randkę,prawda?
Daniel wstał wkurzony.
-...Co?...Znaczy...z Max'em?...Przecież Max'a nie ma w Polsce.
-No niby nie ma. Ale zdjęcia jak się z nim całujesz w pobliskim parku są.
Filip popatrzył na Marie smutno. Ona odwzajemniła.
-Jesteś zazdrosna?-zapytała cicho.
-No jasne! Po uszy! Kocham go nadal!-odpowiedziałam ironicznie.-Nie jestem zazdrosna o niego. Na pewno nie o niego. Nie wiem tylko,czemu mi o tym wszystkim nie powiedziałaś...?
-Daniel też wiedział,ale prosił żebym ci nic nie mówiła...

Komentarze

  1. Fajny wygląd bloga! =). Uuu... ale intrygi XDD. Super! Czekam na kolejny < 3.


    Ewa.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie rozumiem...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 44

Rozdział 40

Rozdział 42