Rozdział 21


-Dzień dobry.-powiedział wesoło Filip
Spojrzeliśmy po sobie. Zeszłam ze schodów i podeszłam do mamy.
-Coś się stało?-spytałam.
Mama wciąż szlochając skinęła głową.
-To ja może już pójdę.-złapał mnie za rękę już wychodząc.
-Nie. Proszę zostań.
Wrócił i stanął koło mnie. Matka nie przestawała płakać. Miałam już wszystkiego dosyć.
-Co się stało?-zapytałam zaniepokojona.-Mamo,co jest?
-Tw..twój ojciec...był wypadek...on jest w szpitalu...ja..ja nie wiem...czy on będzie jeszcze...chodził.-mama co chwilę przerywała pociągając nosem.
Popatrzyłam najpierw na mamę,później na Filipa.
-Jesteś pewna?-szepnęłam.
Mama znów skinęła głową. Filip złapał się za głowę.
-W którym szpitalu?-Filip zapytał zwracając się do mamy. Ona zaskoczona odpowiedziała:
-Zapiszę wam adres.
Gdy mama wyszła do kuchni Filip spojrzał na mnie mówiąc:
-Wszystko okej?
-No tak,chociaż właściwie nic nie jest okej.-przez chwilę nic nie mówiliśmy.-A właściwie,dlaczego chcesz tam jechać Filip? Przecież to mój ojciec...
-No ale prosiłaś,żebym został,no nie? Poza tym ,myślę,że należałoby do niego pojechać.
-No jasne,ale założę się
-Tu jest ten adres!-krzyknęła mama wychodząc z kuchni i podała Filipowi karteczkę.
-Wrócimy niedługo.
-Dziękuję Filipie. Opiekuj się moją córką,bardzo cię proszę.-mówiła mama błagalnym głosem i cała czerwona od płaczu puściła do Filipa oko.
Chyba Filip się podniecił,bo uśmiechnął się do niej pokazując swoje uzębienie i od razu spojrzał na mnie z blaskiem w oczach. Właściwie było mi obojętne,czy mama myśli,że to mój chłopak. Poza tym ta cała sytuacja była dość żałosna,aż zachciało mi się śmiać.
-Jedziemy ,czy nie?-spytałam obojętnie.
Po moich słowach Filip ocknął się,pożegnał i wyszliśmy na zewnątrz kierując się do samochodu Filipa. Wsiedliśmy do samochodu,a Filip zaczął jechać.
Bardzo długo trwała cisza,dopóki Filip nie postanowił się odezwać.
-Masz fajną mamę. Zazdroszczę.
-Yhy.
-Wiesz,no ja ci zazdroszczę. Moja mama to jest straszna. A to robi mi aferę,a to...
Filip nadal gadał,ale ja słyszałam tylko co drugie słowo. Rozumiem i doceniam,że chciał mi pomóc czy coś,ale paplanie bez sensu to nie jest pocieszenie.
Zaczęłam myśleć o Danielu. Cały czas słyszałam jego słowa w głowie.
''Zachowujesz się jakby był nadal twoim chłopakiem. Jesteś o niego zazdrosna. A mnie to po prostu wkurza. Po prostu mnie nie zauważasz.
Teraz ''poczekaj'',a za chwilę będziesz się z innym obściskiwać. Nawet te moje durne koleżanki ze szkoły są lepsze. Przynajmniej nie mają pretensji,że je źle traktuję. Się znalazła... Wolę wypić piwo z kolegami,niż z tobą tu siedzieć.''
Naprawdę tak myślał? Że go nie zauważam? Że jestem taka beznadziejna? Każda kolejna myśl bolała mnie jeszcze bardziej niż wcześniejsza. Szkoda,że nie słyszy teraz tego,o czym myślę. Może i by się nie zdziwił,ale uwierzył by mi w końcu,że myślę o nim,cały czas. Ale jak zwykle...Max zawsze wszystko zepsu...
-Emily! Ty żyjesz jeszcze?
-Ta no jasne.
-Jak cię zanudzam to powiedz.
-Zanudzasz mnie.-uśmiechnęłam się szczerze.
-Spoko.-odwzajemnił.-Dlaczego nie chciałaś jechać do ojca?
-Wiesz...sama nie wiem. Wtedy było mi to obojętne. Ale teraz...dzięki,że ze mną pojechałeś.
-Do usług.-zasalutował.-Jesteś dla mnie bardzo ważna.
Filip odwrócił głowę ode mnie. Nie chciał na mnie patrzeć.
-Miło mi. Ty również.-odparłam.
To było takie głupie. Mogłam powiedzieć coś jeszcze...chyba. To był najgorszy dzień w moim życiu. Straciłam przyjaciół,ojciec jest w szpitalu,matka dziwnie się zachowuje...i Filip. Coś jeszcze wisiało w powietrzu.
-Serio?
-Noo...tak.
-A chciałabyś być moją dziewczyną?
Na początku mnie zamurowało.
-Co?-uśmiechałam się zszokowana.-Czego to się tyczy?
-No wiesz...gdyby nie było Daniela...czy byłabyś ze mną? Znaczy...eech...to takie głupie...nie ważne...
-Tak.-odpowiedziałam z całego serca.
Popatrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
-To znaczy,że...ty...
-Byłabym z tobą? Tak.
Uśmiechnął się głupio.
-Gdybyś nie był takim psycholem.-ciągnęłam.
Popatrzył na mnie pytająco.
-Trochę przesadziłeś,jak u ciebie byłam. Z tym całowaniem.
Oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Czyli gdybym się pozbył Daniela to...
-Wybij to sobie z głowy.-zaśmiałam się.-Nie ma takiej opcji.
-Ale dlaczego?
Nagle zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawił się numer Daniela. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać,po tym co usłyszałam...
Filip widocznie zauważył,że Daniel dzwoni.
-Nie odbierzesz?-zapytał zaskoczony.
-Nie.-odpowiedziałam szybko.
-Dziewczyno,on cię kocha.
-No jasne,jasne...-zamyśliłam się.-A ty ,skąd to wiesz?
-Mówił mi,jak Marie przyszła. Poza tym to widać. Serio. Odbierz.
-On ci to powiedział? Wrabiasz mnie. Przecież był na ciebie wściekły,po tej całej kłótni w moim domu.
-Oj..odbierz!
Telefon nadal dzwonił. Wahałam się cały czas. Nie,no,nie mogę. Znowu się złamałam.
-Halo?-powiedziałam do telefonu.
Odpowiedziała mi głucha cisza. I nic więcej.
                                                              ~ ~ ~ 
Ewarzyno,ty mi się tutaj nie mądrz. XDD <3

Komentarze

  1. Tak jest!! Moje imie zawidniało na jednym z blogów XDD! Jestę bogię XDD. Też Cię Kocham : D. < 3.
    Ah ten Filip, najlepiej to bym go kopła XD. Emily i Daniel są sobie razem a ten im sie wtrynia :/ XDD.
    Super rozdział Dagosławo! :D. < 3.

    Ewarzyna XD.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 44

Rozdział 40

Rozdział 42