Rozdział 25
-To nie tak miało być.-szepnął.-Spodziewałem się szczęśliwego zakończenia.
Daniel spuścił głowę.
-Wierzysz w bajki?-mówiłam ze łzami w oczach.
Popatrzył na mnie sucho.
-Nie.-powiedział zaciskając zęby.-Ale od kiedy cię poznałem...
-Wszystko się zmieniło...-dokończyłam za niego.
-Tak. Nawet nie wiesz jak mnie to boli,kiedy płaczesz,a jak się cieszę,kiedy się uśmiechasz. Po prostu jesteś dla mnie wszystkim.
-A to co wtedy powiedziałeś?-popatrzyłam na niego. Nawet się nie odwrócił.
-To nic. To po prostu emocje.
-Emocje? Żartujesz sobie? A ten telefon? Te twoje koleżanki? Te wszystkie cholerne oszczerstwa ,które o mnie mówiłeś?
-To tylko cholerne emocje. W ogóle o czym ty mówisz?! Jaki telefon?!
Spojrzałam zdziwiona.
-Nie mów,że nie wiesz.
-Nie wiem. Nic o tym nie wiem do cholery.
-Mam ci uświadomić?
-Bardzo proszę.-odpowiedział ostro. Czyli to nie on. Nic o tym nie wiedział. Widziałam,jak wszystko się w nim gotuje. Gapiłam się na niego z dobre parę minut.
-Już skończyłaś?
-Tak. Dziękuję.-wstałam i odwróciłam się do niego tyłem. Na schodach siedziała Sidney. Musiała usłyszeć o czym gadaliśmy. Boże,jak ona mnie denerwowała.
Odchrząknęłam. Sidney odwróciła się gwałtownie w moją stronę.
-Ja eem...-próbowała coś powiedzieć skrępowana.
-Rozumiem. Już się zbieram.
-Ale popcorn...film..?
-W takim towarzystwie to ja dziękuję.-wskazałam głową na Daniela.
-Ale...
W tym momencie Daniel wstał. Z każdym krokiem stąpał coraz głośniej. Słyszałam jak kierował się w moją stronę.
-Co powiedziałaś?!-wykrzyknął zły. Rozbolała mnie głowa.
Obróciłam się. Staliśmy tak blisko,jak wtedy...gdy się poznaliśmy.
-Co powiedziałaś?!-wykrzyknął po raz drugi.
-Że w takim towarzystwie nie mam zamiaru oglądać filmu.-odpowiedziałam twardo.
Zaśmiał się wrednie.
-W moim towarzystwie?-zapytał uśmiechnięty.
-Tak.-wyszczerzyłam się ,po czym spoważniałam.-W każdym razie ja wracam do domu. Cześć.
Odwróciłam się i zeszłam po schodach. Przy okazji wzięłam swoje mokre ubrania i płaszcz. Wyszłam bez słowa. Znowu sama. Ale długo to nie trwało ,bo za mną szedł Daniel. Udawałam,że go nie widzę. Jednak szybko podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
-Przepraszam. Wie Pani może,kiedy będzie autobus?-zapytał drwiąc.
-Nie. Nie wiem,proszę Pana. Na pewno ma Pan zegarek,szanowny Panie. Żegnam.
Daniela zatkało. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Szłam dalej.
-Emily,tęsknię za tobą.-szepnął.-Brakuje mi ciebie,zrozum.
Stanęłam w miejscu. Nie wiedziałam co zrobić. Opuściłam głowę.
Odwróciłam się i podeszłam do Daniela.
-Co mam ci powiedzieć? Że cię kocham? Po tym wszystkim?
-Nie kochasz mnie już?
Daniel wyglądał tak,jakby umarli mu rodzice. Przynajmniej dla mnie tak wyglądał. Patrzył na mnie. Oczy błyszczały mu. Wyglądał,jakby zaraz miał się rozpłakać. Wyglądał jak małe dziecko.
-Nie wiem.-szepnęłam.
-Nie kochasz mnie,to czemu dałaś mi nadzieję?!
-Jaką nadzieję?! Jaką nadzieję?! Nic ci nie dałam. Chciałam być najlepsza. Dałam ci wszystko co miałam. Dbałam o ciebie. Kochałam cię,do cholery. A Max był i jest dla mnie nikim przy tobie,rozumiesz?!-Nawet nie zauważyłam,kiedy łzy zaczęły spływać mi po policzkach.-Ale to ty jesteś tym .przez którego płakałam najwięcej. Byłeś najważniejszy. Ale po tym wszystkim...nie wiem. Nie wiem,czy jeszcze chcę być z takim człowiekiem jak ty. I nie mów,że cię nie kocham,bo to nie prawda i dobrze wiesz. Kiedy było mi najgorzej ciebie nie było przy mnie. Marie też nie. Tylko Filip mi został.
-Czyli to jego kochasz? Mogłaś wcześniej powiedzieć.
-Co ci miałam powiedzieć?! Znowu zaczynasz?! Filip to przyjaciel,tak samo jak kiedyś ty. KIEDYŚ. Kochasz mnie jeszcze w ogóle?
-Kocham.
-To tylko słowa. Nie potrafisz tego okazać. Po prostu się zmieniłeś.
Daniel wziął górę. Podszedł do mnie wkurzony,jak jeszcze nigdy.
-Nie zmieniłem się rozumiesz?! Zamknij się.
-Popatrz tylko na tą sytuację.
-Zamknij się.
-Ale...-nie dokończyłam.
Daniel przerwał mi długim pocałunkiem. Nawet się nie opierałam. Brakowało mi tego. Brakowało mi jego. Pocałunek trwał długo. Bardzo długo. Dłużej niż zazwyczaj. Miałam ochotę przytulić się do Daniela ,ale nie umiałam...Co się ze mną stało? Czy ja go jeszcze kocham?
Daniel spuścił głowę.
-Wierzysz w bajki?-mówiłam ze łzami w oczach.
Popatrzył na mnie sucho.
-Nie.-powiedział zaciskając zęby.-Ale od kiedy cię poznałem...
-Wszystko się zmieniło...-dokończyłam za niego.
-Tak. Nawet nie wiesz jak mnie to boli,kiedy płaczesz,a jak się cieszę,kiedy się uśmiechasz. Po prostu jesteś dla mnie wszystkim.
-A to co wtedy powiedziałeś?-popatrzyłam na niego. Nawet się nie odwrócił.
-To nic. To po prostu emocje.
-Emocje? Żartujesz sobie? A ten telefon? Te twoje koleżanki? Te wszystkie cholerne oszczerstwa ,które o mnie mówiłeś?
-To tylko cholerne emocje. W ogóle o czym ty mówisz?! Jaki telefon?!
Spojrzałam zdziwiona.
-Nie mów,że nie wiesz.
-Nie wiem. Nic o tym nie wiem do cholery.
-Mam ci uświadomić?
-Bardzo proszę.-odpowiedział ostro. Czyli to nie on. Nic o tym nie wiedział. Widziałam,jak wszystko się w nim gotuje. Gapiłam się na niego z dobre parę minut.
-Już skończyłaś?
-Tak. Dziękuję.-wstałam i odwróciłam się do niego tyłem. Na schodach siedziała Sidney. Musiała usłyszeć o czym gadaliśmy. Boże,jak ona mnie denerwowała.
Odchrząknęłam. Sidney odwróciła się gwałtownie w moją stronę.
-Ja eem...-próbowała coś powiedzieć skrępowana.
-Rozumiem. Już się zbieram.
-Ale popcorn...film..?
-W takim towarzystwie to ja dziękuję.-wskazałam głową na Daniela.
-Ale...
W tym momencie Daniel wstał. Z każdym krokiem stąpał coraz głośniej. Słyszałam jak kierował się w moją stronę.
-Co powiedziałaś?!-wykrzyknął zły. Rozbolała mnie głowa.
Obróciłam się. Staliśmy tak blisko,jak wtedy...gdy się poznaliśmy.
-Co powiedziałaś?!-wykrzyknął po raz drugi.
-Że w takim towarzystwie nie mam zamiaru oglądać filmu.-odpowiedziałam twardo.
Zaśmiał się wrednie.
-W moim towarzystwie?-zapytał uśmiechnięty.
-Tak.-wyszczerzyłam się ,po czym spoważniałam.-W każdym razie ja wracam do domu. Cześć.
Odwróciłam się i zeszłam po schodach. Przy okazji wzięłam swoje mokre ubrania i płaszcz. Wyszłam bez słowa. Znowu sama. Ale długo to nie trwało ,bo za mną szedł Daniel. Udawałam,że go nie widzę. Jednak szybko podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
-Przepraszam. Wie Pani może,kiedy będzie autobus?-zapytał drwiąc.
-Nie. Nie wiem,proszę Pana. Na pewno ma Pan zegarek,szanowny Panie. Żegnam.
Daniela zatkało. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Szłam dalej.
-Emily,tęsknię za tobą.-szepnął.-Brakuje mi ciebie,zrozum.
Stanęłam w miejscu. Nie wiedziałam co zrobić. Opuściłam głowę.
Odwróciłam się i podeszłam do Daniela.
-Co mam ci powiedzieć? Że cię kocham? Po tym wszystkim?
-Nie kochasz mnie już?
Daniel wyglądał tak,jakby umarli mu rodzice. Przynajmniej dla mnie tak wyglądał. Patrzył na mnie. Oczy błyszczały mu. Wyglądał,jakby zaraz miał się rozpłakać. Wyglądał jak małe dziecko.
-Nie wiem.-szepnęłam.
-Nie kochasz mnie,to czemu dałaś mi nadzieję?!
-Jaką nadzieję?! Jaką nadzieję?! Nic ci nie dałam. Chciałam być najlepsza. Dałam ci wszystko co miałam. Dbałam o ciebie. Kochałam cię,do cholery. A Max był i jest dla mnie nikim przy tobie,rozumiesz?!-Nawet nie zauważyłam,kiedy łzy zaczęły spływać mi po policzkach.-Ale to ty jesteś tym .przez którego płakałam najwięcej. Byłeś najważniejszy. Ale po tym wszystkim...nie wiem. Nie wiem,czy jeszcze chcę być z takim człowiekiem jak ty. I nie mów,że cię nie kocham,bo to nie prawda i dobrze wiesz. Kiedy było mi najgorzej ciebie nie było przy mnie. Marie też nie. Tylko Filip mi został.
-Czyli to jego kochasz? Mogłaś wcześniej powiedzieć.
-Co ci miałam powiedzieć?! Znowu zaczynasz?! Filip to przyjaciel,tak samo jak kiedyś ty. KIEDYŚ. Kochasz mnie jeszcze w ogóle?
-Kocham.
-To tylko słowa. Nie potrafisz tego okazać. Po prostu się zmieniłeś.
Daniel wziął górę. Podszedł do mnie wkurzony,jak jeszcze nigdy.
-Nie zmieniłem się rozumiesz?! Zamknij się.
-Popatrz tylko na tą sytuację.
-Zamknij się.
-Ale...-nie dokończyłam.
Daniel przerwał mi długim pocałunkiem. Nawet się nie opierałam. Brakowało mi tego. Brakowało mi jego. Pocałunek trwał długo. Bardzo długo. Dłużej niż zazwyczaj. Miałam ochotę przytulić się do Daniela ,ale nie umiałam...Co się ze mną stało? Czy ja go jeszcze kocham?
~ ~ ~
No trochę beznadziejny rozdział,ale nie miałam weny. No to czytajcie
BEJBASY XD <3
TROLOLOLOLOLO xd HAHAHA , TAK TO JA ZAZNACZYŁAM ŻE ZABAWNE ALE PRZEZ OSKARA , LOL XD KOCHAM CIE <3
OdpowiedzUsuńomg, prawie się popłakałam żono.. :c boooooskie <3
OdpowiedzUsuńjeszcze ciekawiej byłoby gdybyś sama machnęła( w sensie narysowała) bohaterów. Dobre wróżki mówiły mi, że potrafisz rysować ;)
OdpowiedzUsuńjaram się twoim opowiadaniem jak pochodnia ;D
OdpowiedzUsuńaaaa chce wiecej! czekam czekam
OdpowiedzUsuń