Rozdział 38

Obudziłam się wieczorem. Byłam cała spocona. Śnił mi się koszmar. Boże ,to było straszne. Śniło mi się...śniło mi się ,że...
moja matka zginęła w wypadku samochodowym...cierpiała...bardzo cierpiała...
Otrząsnęłam się z tych myśli. Chciałam o tym nie myśleć...
Nie było mowy,żebym dzisiaj jeszcze gdzieś wyszła. Spojrzałam dookoła. Gdzie jest Paul? Może to był tylko zły sen. Może tak naprawdę to wszystko się nie wydarzyło...
Może tak naprawdę,Paul nigdy mi nie obiecał ,że będzie ze mną na zawsze...
Po chwili zamyślenia podeszłam do lustra. Nie,to jednak chyba nie był sen.
Wyglądałam fatalnie. Moje oczy były opuchnięte i czerwone od płaczu. Nos piekł mnie niesamowicie. A moje włosy...Tego już się nie da opisać. Wyglądałam jak siódme nieszczęście. Pomyślałam,żeby się odświeżyć,ale stwierdziłam,że nie mam na to czasu. Muszę zadzwonić do Paul'a...Muszę się z nim spotkać...Nie chcę siedzieć tutaj sama...
''Póki ja tu jestem ,nie pozwolę ci płakać i cierpieć przez kogoś ,kto na ciebie nie zasługiwał...''
W tej chwili mój telefon znów zadzwonił. Modliłam się i błagałam ,żeby to nie był Daniel... Wiedziałam,jak jest mu teraz źle...Ale nie chciałam kłamać...Nie mogłam.
-Halo.-przyłożyłam telefon do ucha.
-Ekhm...Cześć.
-Kto dzwoni?
-To ja...Marie.-w tej chwili moje serce zabiło mocniej. Od dawna nie rozmawiałyśmy...Już zapomniałam jak brzmiał jej ciepły głos. Jak jej usta uśmiechają się do mnie...Jak w jej oczach widnieje blask radości. Zapomniałam o niej. O niej i jej zwyczajach.
-A-aha...Cześć.
-Emily,ja chciałam...-przerwała na chwilę. Przez pewien moment trwała niezręczna chwila.-Ja sama nie wiem ,czego wtedy chciałam. Nie będę ci tutaj odwalać przemówień,bo dobrze wiesz,że nigdy nie byłam z tego dobra.
-A szkoda. Powinnaś.-przerwałam jej. Wiedziałam jaką minę ma teraz. Nie podobało jej się to ,co powiedziałam. Ja ,po chwili ,sama pożałowałam,że to powiedziałam.
-Wiem to. Wiele rzeczy powinnam. Ale wielu rzeczy nie mogę. Rozumiesz?
-Nawet nie wiem ,o czym ty właściwie do mnie mówisz.
Marie westchnęła nerwowo. Coś się musiało stać...Właściwie to stało się. Nigdy się tak nie kłóciłyśmy. A jeżeli nawet,to godziłyśmy się po paru godzinach.
-Chodzi o to,że wtedy nie zapanowałam nad sobą. Nie powinnam kłamać. Nie powinnam cię oszukiwać. Zamiast Danielowi powinnam powiedzieć to właśnie tobie. Ale tak nie zrobiłam... Myślałam,że Daniel...
-Dobra,skończmy już o Danielu.-ucięłam krótko.
-Mam nadzieję,że nie zepsułam wam związku.
-Dużo się przez ten czas wydarzyło,jak ciebie nie było.-ściszyłam głos.
-Filip nic nie mówił.
-Filip? Byłaś u Filipa?-trochę to było dziwne. Od kiedy ona chodziła do Filipa sama?
Znowu chwila ciszy.
-No...tak.-powiedziała wolno.-Chciałam go zobaczyć.
-I jak wyszło wam? W sensie, jesteście razem?
Marie zaśmiała się.
-To jakiś żart?-powiedziała zdziwiona.-Ja i on? Żartujesz?
-Sama tak mówiłaś. Kompletnie cię nie rozumiem.
-To długa historia. Mogę do ciebie wpaść? Bardzo cię potrzebuję. Nie wyobrażasz sobie jak za tobą tęskniłam...
Na te słowa sama do siebie się uśmiechnęłam. Ja też za nią tęskniłam...Bardzo.
-Przepraszam.-szepnęłam.-Przepraszam,że wtedy tak na ciebie naskoczyłam.
-Ja też przepraszam. Nie powinnam.
Nastała kolejna chwila ciszy.
-To mogę do ciebie wpaść?
-Chyba sobie żartujesz.-powiedziałam cicho.-Po co się pytasz? Czekam na ciebie.
Po tych słowach Marie rozłączyła się ,mówiąc szybko ''Już jadę''. Nawet nie zauważyłam,jak mi jej brakowało. Tak naprawdę przez cały czas powinnam o niej myśleć. Była moją najlepszą przyjaciółką. Owszem,kłócimy się,jak to przyjaciółki ,ale zawsze się godzimy. Wtedy czułam tylko nienawiść. Tak jak teraz do Filipa. Za to wszystko co mi zrobił. Ale to bez znaczenia. Skończę z tymi chłopakami... No może zostanę tylko przy Paul'u...?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 44

Rozdział 40

Rozdział 42