Rozdział 42
To wszystko zadziało się tak szybko. Za szybko... Klęcząc nad nim płakałam. Wciąż płakałam. Płakałam bez końca. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową.
-Będzie dobrze. Zobaczysz ,będzie dobrze.-mówiłam do niego. Leżał nieprzytomny.
Max przybliżył się do Daniela.
-Jeszcze raz go tkniesz,to nie wiem co ci zrobię.-spojrzałam na niego nienawistnie.
Nic nie odpowiedział. Spojrzał w stronę Marie i wyszedł bez słowa. Marie wzięła telefon i zadzwoniła po pogotowie. Ja jak idiotka trzymałam Daniela za rękę i mówiłam mu ,że z tego wyjdzie...Że będzie dobrze.
-Będzie dobrze. Zobaczysz ,będzie dobrze.-mówiłam do niego. Leżał nieprzytomny.
Max przybliżył się do Daniela.
-Jeszcze raz go tkniesz,to nie wiem co ci zrobię.-spojrzałam na niego nienawistnie.
Nic nie odpowiedział. Spojrzał w stronę Marie i wyszedł bez słowa. Marie wzięła telefon i zadzwoniła po pogotowie. Ja jak idiotka trzymałam Daniela za rękę i mówiłam mu ,że z tego wyjdzie...Że będzie dobrze.
* * *
Karetka przyjechała błyskawicznie. Ja patrząc jak zabierają Daniela płakałam. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić...Marie stała obok i objęła mnie ramieniem.
-Nie płacz.-mówiła.-Nie płacz...
-Co się ze mną dzieje?-szepnęłam przez łzy.-Marie,powiedz mi do cholery...
-Co się ze mną dzieje?-szepnęłam przez łzy.-Marie,powiedz mi do cholery...
* * *
Położyłam się na łóżku. Marie zostawiła mnie samą. Sama o to poprosiłam. Nie mogłam przy niej się wygadać ,bo pewnie nawet nie odpowiedziałaby. Byłam zdana tylko na siebie...
To wszystko jeszcze we mnie wrzało. Było cały czas. Strzępy tej głupiej sytuacji wciąż były w mojej głowie. Nie mogłam się od nich oderwać. Powracały...
Ocknęłam się łapiąc się za głowę...Co jest ze mną nie tak? Skierowałam wzrok na okno...
-Filip?-szepnęłam do siebie.
Komentarze
Prześlij komentarz